Pjongczang 2018: Alexander Kopacz zdobył złoty medal dla Kanady, nie wyklucza startów w polskich barwach.
Wielki udział w kanadyjskim złocie w bobslejowych dwójkach ma Alexander Kopacz.
- Alexander Kopacz został złotym medalistą olimpijskim w dwójkach bobslejowych w zimowych igrzyskach w Pjongczangu
- To syn polskich emigrantów, który urodził się w Kanadzie, ale świetnie mówi w naszym języku
- Kopacz przyznał, że nie wyklucza ewentualnych startów w barwach Polski
To rozpychający kanadyjskiej załogi. W poniedziałek sięgnął po złoty medal olimpijski razem ze swoim pilotem Justinem Krippsem. To był jednak horror, bo identyczny czas, co setnej części sekundy, uzyskali też Niemcy Thorsten Margis i Francesco Friedrich. W tej sytuacji przyznano dwa złote medale.
– Nie mogę w to uwierzyć, ale już wiem, że to nie jest sen, bo ten medal jest strasznie ciężki. To się stało. Jestem mistrzem olimpijskim. I to po czterech latach treningów. To niesamowite – opowiadał Kopacz w rozmowie z Onet Sport. Ceremonia dekoracji odbywała się niemal zaraz po tej z udziałem polskich skoczków. A wszystko spod sceny oglądali rodzice Kopacza.
28-latek, zanim trafił do bobslejów, uprawiał lekkoatletykę. Zajmował się pchnięciem kulą na poziomie uniwersyteckim.
– Nie byłem dobrym zawodnikiem. Najlepszym moim wynikiem, to było chyba 17 metrów – śmiał się.
To właśnie na uniwersytecie zaproponowano mu, by spróbował swych sił w bobslejach. Od razu mu się spodobało. Po czterech latach treningów jest teraz mistrzem olimpijskim. To pierwsze złoto dla Kanady w tej dyscyplinie u mężczyzn od 20 lat.
W żyłach Kopacza płynie polska krew. Zresztą świetnie mówi w naszym języku, choć urodził się w kanadyjskim London.
Dziadek i babcia osiedli w Kanadzie zaraz po drugiej wojnie światowej. Tam już urodziła się jego mama. Pod koniec lat 70. do Kanady wyemigrował z kolei ojciec. Oboje spotkali się w Londonie, a owocem ich miłości jest właśnie Alexander.
– Dlaczego tak dobrze mówię po polsku? Wszyscy w rodzinie staramy się dbać o ten język. Wiem, że czasem się mylę, ale w domu zawsze staram się rozmawiać z rodzicami po polsku. Zresztą chodziłem do polskiej szkoły. Byłem nawet polskim harcerzem. Uczyłem się też polskich tańców. Wszystko po to, by nie zapomnieć o swoich korzeniach – opowiadał w rozmowie z Onet Sport.
Zapytany o to, czy czuje się bardziej Kanadyjczykiem, czy Polakiem, odparł: – Trudno to ocenić. Zawsze mówię, że jestem Polakiem, ale mieszkam w Kanadzie. Ale tam, kiedy rozmawiam z innymi, to jestem Kanadyjczykiem.
Kopacz uwielbia podróżować. Kocha też muzykę. – Od dziecka gram na pianinie, skrzypcach i na gitarze. Kiedy się spotykamy z różnymi rodzinami, to każdy ma jakieś artystyczne zdolności. Przyjemnie wówczas spędza się czas. Często przy okazji takich spotkań towarzyszy nam góralska muzyka – powiedział mistrz olimpijski z Pjongczangu. Jego tata pochodził z okolic Brzeska i stąd ta góralska muzyka.
– To prawie góry – śmiał się.
Jakiś czas temu pojawiały się głosy w Polsce, że Kopacz mógłby startować w polskiej reprezentacji.
– Nie słyszałem o tym – przyznał, ale zaraz dodał: – Wszystko jednak jest możliwe. Może kiedyś wystartuję w polskich barwach. Czemu nie. To byłby wielki powrót do ojczyzny.
Na razie jednak koncentruje się na kolejnym starcie olimpijskim dla Kanady. Tym razem w bobslejowych czwórkach.
Z Pjongczangu – Tomasz Kalemba, Onet Sport
—-
Aleksander Kopacz jest synem Józefa Kopacza urodzonego w Buczu. Pan Józef był tancerzem zespołu Krakowiacy. W latach 70. ub. wieku wyemigrował do Kanady.
Serdecznie gratulujemy!
Info za: onet.pl/mieszkańcy Bucza
Foto: GUILLAUME HORCAJUELO/EPA / PAP
Bucze jest i zawsze mi bendzie bliskie.