W latach osiemdziesiątych, kiedy byłam dyrektorką Szkoły Podstawowej w Buczu, w ramach zajęć pozalekcyjnych działał szkolny chórek prowadzony przez panią Józefę Kanię. Właśnie wtedy zrodziła się we mnie idea utworzenia zespołu śpiewaczego. Nazwałyśmy go „Kalinki”. Wspólnie z panią Józefą namówiłyśmy dziewczynki, by do niego dołączyły. Obie z ogromną pasją zabrałyśmy się do pracy. Po jakimś czasie miałyśmy już pokaźną grupę dziewcząt. Dziewczęta występowały na uroczystościach szkolnych i okazjonalnie. Wiadomość o naszej działalności rozniosła się jak echo.
Nie pamiętam już dokładnie, jak dowiedziałam się o konkursie na wykonanie piosenek ludowych z naszego regionu. Zadzwoniłam wtedy do Stowarzyszenia Krzewienia Kultury Ludowej w Krakowie. Po pewnym czasie otrzymałyśmy regulamin oraz wykaz piosenek obowiązkowych. Były to słowa i nuty, których miała nauczyć się cała szkoła.
Warunkiem udziału w konkursie było również zaangażowanie dorosłych – przynajmniej jedna trzecia zespołu miała się składać z osób dorosłych. I tu zaczęły się schody. Na lekcjach muzyki pani Ziutka uczyła dzieci dwóch pieśni, które miała wykonać cała szkoła. Potrzebowałyśmy muzyka. Wpadłyśmy na pomysł, by poprosić o pomoc pana Zygmunta Przepiórkę, pochodzącego z Bucza, a mieszkającego wówczas w Rudym Rysiu, gdzie był organistą. Grał pięknie na akordeonie, zwłaszcza utwory ludowe. Miałam szczęście – zgodził się bez wahania.
Udało się namówić do wspólnego śpiewania dziesięć pań – co dawało wymaganą liczbę dorosłych w zespole. Kolejnym wyzwaniem było zdobycie piosenki lub przyśpiewki typowej tylko dla Bucza oraz piosenki opowiadającej o naszej miejscowości.
Potrzebne były również stroje ludowe z naszego regionu. Zaobserwowałam, że panie niosące feretrony podczas procesji kościelnych noszą kwieciste spódnice do łydek i trójkątne chustki w tym samym kolorze, czasem wełniane – jeszcze „po babciach”. Pomógł nam ówczesny sołtys Zygmunt Pasternak, który – za zgodą Rady Sołeckiej – przeznaczył część funduszu sołectwa na zakup materiału.
Trzeba było uszyć aż 20 spódniczek i tyle samo chust dla dziewcząt. Panie miały swoje stroje. Z pomocą przyszły niemal wszystkie krawcowe w Buczu, bo czasu do przyjazdu Komisji Kwalifikacyjnej było coraz mniej.
Jedną z piosenek zdobyłam przypadkiem – podczas rozmowy z panem Adamem Gibałą z Podkowy, który ongiś jako kawaler wyśpiewywał dziewczętom. Piosenka miała tytuł „Wysoko, wysoko” – była krótka, skoczna, zaledwie dwie zwrotki, więc szybko się jej nauczyłyśmy.
Od jednej z uczennic – Józi Chruściel (obecnie Wolszy) – dowiedziałam się, że zapyta mamusi, czy by coś napisała, bo jak mówiła „mama pisze wierszyki, proszę pani”. Umówiłam się z panią Anną Chruściel i opowiedziałam jej, czego potrzebujemy. Tak powstał „Krakowiak Buczański” – tekst do znanej melodii krakowiaka (nie było już czasu na komponowanie melodii), który opowiadał (choć tylko namiastkę) historię Bucza.
Zespół „Kalinki” pomyślnie przeszedł kwalifikacje. Otrzymaliśmy środki na wyjazd do Szczyrzyca, gdzie zdobyliśmy wyróżnienie. Potem przyszły kolejne sukcesy – III miejsce w konkursie w Szczurowej, wyróżnienie w Skawinie. To był ogromny sukces na kilkanaście zespołów z Małopolski.
Z dumą wspominam to niezwykłe zaangażowanie młodzieży i ich pasję do muzyki ludowej. Niestety, czasy się zmieniły. Przyszły inne mody, brakowało pasjonatów gotowych pracować z młodzieżą bez wynagrodzenia. Młodzi ludzie wyjeżdżali, funduszy na wyjazdy konkursowe było coraz mniej. W końcu nikt nie zdecydował się przejąć prowadzenia zespołu.
Po latach, zupełnie niespodziewanie, „Krakowiak Buczański” znów odżył. Na stronie internetowej Bucza pojawiła się nowa aranżacja piosenki – tym razem z filmem pokazującym współczesne Bucze, nagranym dronem, który idealnie ilustruje słowa utworu. Niestety, tym razem nie śpiewają już „Kalinki” ani żadna solistka. Śpiewa… sztuczna inteligencja.
Wyjaśnienie słownictwa z piosenki:
- Jaka jest przyczyna – znaczy: jaki jest powód, dlaczego tak, np. dlaczego taka nazwa.
- Buk – piękne, eleganckie drzewo liściaste o gładkiej, srebrzysto-szarej korze. W naszym rejonie występuje już bardzo rzadko – tylko pojedyncze egzemplarze. Najłatwiej spotkać buki w Lesie Bratucickim.
- Rzeka Łętownia – historyczna nazwa obecnej rzeki Uszewki. Nazwa ta pochodzi od słowa łęty, czyli zakoli, meandrów – dawniej rzeka meandrowała na terenie Bucza. W latach 50. XX wieku została wyprostowana w czynie społecznym przez członków Hufca Pracy – pracowników Huty im. Lenina. Prace prowadzono także w niedziele. Obecnie po nazwie Łętownia pozostała tylko nazwa ulicy Załętownia, prowadzącej przez przysiółek o tej nazwie.
- Przędły len na szaty – w Buczu uprawiano len, z którego włókien po długiej obróbce rośliny, kobiety wieczorami przędły nici, a następnie na krosnach tkano materiał na ubiory.
- Samodział – materiał tkany ręcznie z wełny lub lnu, gruby, szorstki i porowaty.
Opracowanie: Irena Góra
Krakowiak Buczański
Będziemy śpiewali, będziemy tańczyli,
Lecz się najpierw grzecznie, pięknie ukłonimy.
A ta nasza wioska Bucze się nazywa
A czy wiecie jaka nazwy tej przyczyna?
Legenda tak głosi: przed dawnymi laty
Rosły sobie buki koło każdej chaty.
I od buków imię tej wioski powstało
Chociaż też nie wszystkim się to podobało.
A przez środek wioski rzeka sobie płynie,
W niej my się kąpały, Łętownia ma imię.
Teraz chemia niszczy nas, no i przyrodę,
Bardzo się tym martwim bo jesteśmy młode.
Nasze praprababki len przędły na szaty
I tak się stroiły biedny czy bogaty.
Choć się w samodziały na wioskach stroili,
Przecież zdrowi byli, po sto latek żyli.
Wiersz ułożyła Anna Chruściel
– poetka ludowa z Bucza
Wysoko, wysoko
Wysoko, wysoko, listecek na osi
Któż moją dziewcynę ode mnie przeprosi? /x2
Nie przeprosi listek, ani gałązecka,
Ale ją przeprosą te moje słówecka. /x2
Kalinki:


Rzeka Łętownia na mapach Galicyjskich:

