Święto Edukacji Narodowej to dobry czas na refleksje na temat oświaty w naszej miejscowości. Zadajmy sobie pytanie: Jak długo szkoła w Buczu będzie istnieć w dotychczasowej formie?
Trudne, a wręcz nie wyobrażalne pytanie. A może jednak…
Patrząc obiektywnie na działania gminy w okresie prawie roku, trudno nie zauważyć, że coś musi być na rzeczy. W grudniu ur. upubliczniono projekt zredukowania szkół wiejskich tylko do klas czterech, a może nawet i mniej. Dzieci z Bucza miały być wożone do szkoły w Brzesku. Odbyły się również protesty przeciw likwidacji gimnazjum, a nawet zbierano podpisy pod referendum – aktywnie włączały się w to nieświadomie, mamy nadzieję, niektóre matki z Rady Rodziców szkoły w Buczu. Jak to mówią podpuszczane przez nauczycieli pracujących właśnie w likwidowanym gimnazjum. Czy to pomogło? Na szczęście nie, ale…
Uchwała Rady Miejskiej w Brzesku z dnia 22.02.2017 r. przekształca sześcioklasową szkołę w Buczu na ośmioklasową do końca roku szkolnego 2018/2019 (okres przejściowy), zakłada ona też projekt planu sieci szkół na dalsze lata, w którym przewidziano ośmioklasówkę w Buczu. Projekt jest tu kluczowym słowem. Mówi się, że te dwa lata to okres próbny. Sprawdzane będzie jak szkoły poradzą sobie z dostosowaniem pomieszczeń, ilością dzieci, a nawet wynikiem Sprawdzianu Ósmoklasisty. Niewiarygodne ale możliwe. Gmina Brzesko chwali się, że jej „oczkiem w głowie” jest oświata. Na pewno koszty jakie generuje to „belka w oku”.
Pomysłów jest wiele… jeden to wybór takiego dyrektora by nie przeszkadzał w dążeniu do celów. Tak też stało się w Buczu. Po tak długim czasie wydaje się, że wszystko składa się w logiczną całość.
Nagonka na jednego z kandydatów na forum internetowych, które de facto pozostaje bez stałej kontroli; przypisywanie oszczerstw, kłamstw osobom mu bliskim i wspierającym, pokazuje, że padł blady strach, iż w szkole w Buczu może przyjść normalność i chęć wyciągnięcia szkoły z „zapaści”. Stosowano różne podchody, anonimowe wpisy, lokalne plotki, nawet doprowadzono do rozbicia Rady Rodziców, były naciski podczas wyboru przedstawicieli do komisji konkursowej. Tak to wszytko się kręciło, że z tego strachu, u niektórych objawiły się syndromy paranoidalne.
Mimo, że kandydatów było dwóch – ten „prawidłowy” spóźnił się z dostarczeniem dokumentów. Jakież było zdziwienie, że został tylko jeden… ale nie ten. I z tym sobie poradzono. Konkurs nie został rozstrzygnięty.
Po kilku miesiącach powołano „prawidłowego” (Brak opublikowanego powierzenia na stronach BIPu Gminy Brzesko – 14.10.2017r.). Bez przedstawienia wizji szkoły zasiadł na urzędzie poprzez powierzenie obowiązków. Dobrze, że zachowały się pomysły „nie tego” to jest co obiecywać, że będzie się realizować.
Nastała wielka euforia wśród „walczących” o to „by było tak jak było”. Wcześniej pisano, że jedna „rodzina zagarnie wszystko”, a tu okazuje się, że inna rodzina „wychodziła” swojego sportowca i zasiadła w nowej Radzie Rodziców – to te osoby co popierały utrzymanie gimnazjów, czytaj: likwidacja szkoły w Buczu.
Nowa Rada Rodziców ponoć ma masę pomysłów – bo stara „to tylko kiermasze i kiermasze” i nic więcej. Jak się chce dojść do celu to tylko po trupach – tak właśnie zrobiono. Jest jednak problem. Jak się, nie wychyliło nosa poza Bucze i żyje się „newsami” lokalnymi, by nie powiedzieć plotkami, to nie ma się swoich pomysłów. Najlepiej przywłaszczyć pomysły od tych „znienawidzonych”. Tak, tak – ma powstać stowarzyszenie/fundacja rodziców. Mają być „festyny rodzinne”, „loterie”, „1%” i wszystko to co od lat robią „znienawidzeni”. Przecież to świadczy tylko o małostkowości, hipokryzji, obłudzie i społeczniactwu. Nie pomoże też siadywanie w pierwszych ławach, wspomnijcie na przypowieść o faryzeuszu i celniku.
Moment… przed laty to na „znienawidzonych” była nagonka, że chcą szkołę przejąć zakładając Stowarzyszenie (choć zakładało go 25 osób, a teraz liczy prawie 40 członków). Jakie były krzyki, pomówienia, insynuacje. A co teraz będzie? Stowarzyszenie rodziców to może być duży krok w celu przejęcia szkoły i ograniczeniu jej do 3 klas z przedszkolem. Dlaczego tak nie może być? Może właśnie taki jest zamysł gminy… zaoszczędzimy, a dzieci przewieziemy do „lepszych” szkół w Brzesku.
„Ktoś” ma dawno ułożony plan – sytuacja się odwróciła, ale teraz nie ma już komu podnosić alarmu. Władze wiejskie się przeciwstawią? – nie, gdyż istnieją tylko teoretycznie – podpiszą protest, a ustnie go odwołają. Radni Miejscy? – podniosą ręce niezależnie od opcji politycznej – pokazali to nie jeden raz. Społeczeństwo, parafia? – „a cóż mnie obchodzi szkoła, przecież nie mam dzieci”.
Będą inwestycje w szkole w Buczu, takie na jakie pozwoli tylko gmina, a ta pieniędzy nie ma. Termoizolacja dawno jest planowana, w końcu udało się poprawnie złożyć wniosek. Tablice multimedialne, to też projekt realizowany przez gminę. Takie są prawa zarządzania szkołą – jak gmina się nie zgodzi to nic nie uda się wykonać. Ale zawsze można się pochwalić.
W tym wszystkim giną dzieci, bo byli i tacy co w swoim zacietrzewieniu odgryzali się na dzieciach rodziców wspierających „nie tego”. A gdzie ich dobro, ich przyszłość? Widzi się tylko swoje interesy i swoje JA.
Natomiast mianowanemu dyrektorowi życzymy powadzenia i samodzielności – dobry obserwator już widzi, że różni „doradcy” kręcą się wokół niego. Po prostu – mniej chwalenia się, a więcej czynów. Trzeba też zwrócić uwagę, by rodzice nie wchodzili w kompetencje nauczycieli, a nauczyciele nie wysługiwali się rodzicami.
Porażka – tak modne słowo wśród „walczących” – to właśnie nastała. Przecież nikt nie przegrał bo jeśli coś było z góry ustalone to można mówić wyłącznie o „rzuceniu się na walkę z wiatrakami”.
Mam nadzieję, że odpowiedź na zadane na wstępie pytanie będzie brzmieć – zawsze. Dużo czynników musi na to wpłynąć, zwłaszcza chęć wspólnoty, a nie wyimaginowanej rywalizacji i na siłę szukanie wrogów. Trzeba uderzyć się w pierś i przypomnieć sobie swoje grzechy, a także kto komu przed laty pomógł, gdy pewne rodziny były w potrzebie. Jakaś iskierka nadziei jest… łatwo ją zgasić.
Nie, nie, to nie są „jęki przegranych”, to są słowa rozsądku, a przede wszystkim prawdy, która boli najbardziej.
Można wszystko podsumować jednym cytatem z „Więźnia nieba” Carlosa Ruiza Zafona:
„Czasem sobie myślę, że Darwin jednak się mylił i w rzeczywistości człowiek pochodzi od owadów, bo w ośmiu przypadkach na dziesięć człekokształtne to zwykłe m… gotowe na wszystko za byle g….”.