Jutro, tj. 18 stycznia przypada 10 rocznica śmierci poety i myśliciela – Ks. Jana Twardowskiego, którego szkoła obrała sobie jako patrona.

Ks. Jan Twardowski, ten skromny człowiek, napisał kiedyś: „Bóg poetów i biedronek użycza swej szczęśliwej łaski tym wszystkim, którzy swą miłością obdarzają innych, którzy potrzebują dobrego słowa i nadziei. Poeci w sutannach, poprzez Karola Wojtyłę i innych…- swoją twórczością czynią taką posługę. Najważniejszy jest żar serca, kiedy trzeba, racje rozumu, wyważona refleksja o złożoności świata.”

Wyjątkowym zjawiskiem pozostaje poezja ks. Jana Twardowskiego. Pozostał odpornym na literackie mody, prądy, grupowe manifesty.

Najważniejszy w jego poezji jest człowiek, jego wrażliwość, taki ktoś, kto na co dzień właśnie wystawiony jest na pokuszenie. Taki ktoś, komu zagraża upadek, grzech zwątpienia, nieumiejętności rozróżnienia dobra od zła. Słowo tego poety jest otwarte na ułomności, porażki; jest promykiem nadziei, a tam gdzie trzeba, współczującym milczeniem, modlitwa do Najwyższego Boga.

Twórczość ks. Twardowskiego jest słowem płynącym nie tylko od Boga, ale i od człowieka, kapłana i artysty. W jego wierszach jest miejsce na śmieszność, słabość, grzech i rozgrzeszenie, lecz na pewno nie ma zgody na znieczulicę, i brak miłości. Miłość bowiem, to szczególne zjawisko, które nie podlega przedawnieniu.

A oto wiersze wybrane:

Boże
Boże którego nie widzę
a kiedyś zobaczę
przychodzę bezrobotny
przystaję w ogonku
i proszę Cię o miłość jak o ciężką pracę

Dobro i zło
Ze złem skrada się siła
władza
urzędowe twarze
z dobrem przychodzi serce
choćby najmniejsze
jamnik
z każdą nogą
skrzywioną jak szczęście
wiejskie na wsi Godzinki
gdy zmieniają słowa
„i niezwyciężonego
płask w mordę Samsona”

Korona
tulić Jego głowę z pierwszymi włosami
w Betlejem pod gwiazdą uprzejmie schyloną
w Nazarecie głaskaną Maryi rękami
kto przytuli do siebie z koroną cierniową

Spieszmy się
Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

Ks. Jan Twardowski żył bardzo skromnie.

Od 1960 roku mieszkał przy Klasztorze Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny Sióstr Wizytek w Warszawie, przy Krakowskim Przedmieściu, gdzie aż do emerytury pełnił funkcję rektora. W tym czasie prowadził również duszpasterstwo dla dzieci, poza tym był spowiednikiem chorych w szpitalach.

twardowski_j2Ksiądz Jan Twardowski odszedł 18 stycznia 2006. Zmarł po długiej chorobie, miał 90 lat, ale zostawił na zawsze cząstkę siebie w swojej poezji. Przez całe życie szukał Boga w drugim człowieku i w przyrodzie. Mimo tego, że był laureatem wielu nagród- zawsze skromny, skromnością prawdziwą. Nauczył nas, że trzeba spieszyć się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…

W uznaniu dla jego talentu poetyckiego, a także pracy na rzecz dzieci, szczególnie tych niepełnosprawnych, został uhonorowany wieloma wyróżnieniami. Ks. Twardowski otrzymał Order Uśmiechu.

Jan Twardowski
Przy Krakowskim Przedmieściu
Tuż za kościoła rogiem,
Stoi stary dom drewniany,
A tam, „pokój tęsknoty za Bogiem”.
Oaza to spokoju, ciszy niepojętej,
Prosto umeblowane wnętrze,
na ścianie drewniany zegar z kukułką
i fotografia matki na biurku.
Jan Twardowski księdzem był.
Pisał wiersze, skromnie żył:
w sutannie, steranej życiem
I kochał ludzi nad życie.
W pokoiku pamiątek po nim wiele.
Przynosiły je dzieci w niedziele.
Dla nich tomiki poezji układał,
Uczył, a też mądre im rady dawał.
Często w ogrodzie pod płaczącą wierzbą,
Życie wierszem i słowami rzeźbił.
Pisał o życiu i biedronkach też,
Kochał Ojczyznę, dobrze o tym wiesz.
Przykład skromności, miłości nam dał.
By kochać ludzi, bardzo tego chciał.
Jego twórczość znana nam jest wszędzie.
Więc patronem szkoły naszej będzie.
/Irena Góra, 2011r./

Poeta i myśliciel
Jan Twardowski kochał ludzi,
Więc się dla nich wierszem trudził.
Księdzem i poetą był.
Całe życie skromnie żył.
Gdy przychodziły chwile zadumania,
A miał czas na rozmyślania,
To pod wierzbą płaczącą siadał,
Swe złote myśli- wierszem opowiadał.
Teraz pod drzewem leży wielki głaz.
Na nim tabliczka informuje nas:
„Tu siedział i myśli spisywał
Jan Twardowski, który tu bywał”.
Po nim zostało łóżko, biały piec kaflowy,
Gdzie na każdym kafelku coraz to napis nowy.
Mały stolik, etażerka i gadżetów wiele.
Dostawał je od gości i dzieci w niedziele.
Skromne wnętrze zapełniają świątki,
Baranki, motylki, aniołki,
Na drzwiczkach kaflowego pieca ,
Usiadły też małe biedronki.
/Irena Góra- 2011r./

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *